ROMAN HERRRMANN
Rozważania na temat pamięci o powstaniach śląskich są z natury swej refleksją zarówno o historii jak i o polityce historycznej. Czas i miejsce, w których problematyka ta była podejmowana, przesądzały zazwyczaj o proporcjach historii i polityki historycznej.
Odrodzona II Rzeczpospolita i powstała na gruzach Cesarstwa Niemieckiego Republika Weimarska w pierwszych latach swego państwowego bytu borykały się z wieloma problemami politycznymi. Państwo polskie zmagało się z wojną na wschodniej granicy, a republikańskie Niemcy, z falą rewolucyjnych wystąpień w wielkich miastach. Gdy już ukształtowały się granice II Rzeczpospolitej, a w Niemczech okrzepła demokracja parlamentarna, to nowym wyzwaniem dla obu państw stał się powojenny kryzys gospodarczy. W Polsce o jego specyfice przesądzały problemy związane z koniecznością stworzenia jednego systemu ekonomicznego na bazie systemów gospodarczych dawnych państw zaborczych. W Republice Weimarskiej o specyfice kryzysu gospodarczego przesądzała sprawa spłaty reparacji wojennych. W takich uwarunkowaniach kwestia pamięci o powstaniach śląskich była dla obu stron zaangażowanych w konflikt z lat 1919-1921 czymś drugo, a nawet trzeciorzędnym.
Przełom nastąpił najpierw po stronie polskiej po zamachu majowym. Nowy wojewoda śląski Michał Grażyński doprowadził do rozłamu w Związku Powstańców Śląskich i zaczął instrumentalnie wykorzystywać tę organizację do walki politycznej z chadecją i personalnie z Wojciechem Korfantym – jej liderem i w przeszłości dyktatorem III powstania. Sanacyjny wojewoda świadomie kreował mit wstrzymania przez Korfantego walk wbrew woli większości powstańców i eksponował antyniemiecki i jednoznacznie propolski charakter powstań. Tak więc od 1926 roku pamięć o powstaniach śląskich była obecna w sferze publicznej przynajmniej w wymiarze województwa śląskiego jako element polityki historycznej.
Wielki Kryzys Ekonomiczny i towarzyszące mu zawirowania polityczne zarówno w Niemczech jak i w Polsce doprowadziły do sytuacji, w której ujawniła się potrzeba przywrócenia pamięci o wydarzeniach na Górnym Śląsku z lat 1919-1921 w formie symbolicznej. W sierpniu 1932 roku na łamach Polski Zachodniej zamieszczony został komunikat o powołaniu do życia Komitetu Budowy Kopca Wyzwolenia-oczywiście pod patronatem wojewody Michała Grażyńskiego. Było to pośrednim nawiązaniem do pomysłu Wawrzyńca Hajdy z początków XX wieku. w zamyśle tego znanego działacza społecznego kopiec miał upamiętniać pobyt króla Jana III Sobieskiego w Piekarach w 1683 roku. W realiach dwudziestolecia międzywojennego nadanotejidei inny kontekst polityczny. Położenie w pobliżu granicy i tradycje pątnicze Piekar przesądziły o wyborze lokalizacji kopca. Dorealizacjiwyłonionego w konkursie projektu przystąpiono już we wrześniu 1932 roku. Zakres i charakter prac wymagał zatrudnienia firm specjalistycznych. Ze względów propagandowych zatrudniono też nieliczną grupę bezrobotnych z najbliższej okolicy. Z tych samych powodów organizowano „czyny społeczne” z udziałem członków różnych organizacji i grup obywateli.
Relacje (wtedy głównie prasowe) z postępu prac pozwalały podtrzymywać w świadomości społecznej pamięć o powstaniach śląskich. Sztandarowe przedsięwzięcie propagandowe śląskiej sanacji zostało zakończone w 1937 roku, gdy uroczystego poświecenia Kopca Wyzwolenia dokonał Górnoślązak – Biskup Polowy Wojska Polskiego Józef Gawlina.
Po stronie niemieckiej sprawa pamięci o powstaniach śląskich zaistniała w nowym kontekście po dojściu nazistów do władzy w 1933 roku. Wpisywała się ona w wizję wielkiej akcji ideologiczno-propagandowej, na potrzeby której powołano do życia Związek Rzeszy ds. Niemieckich Scen Pod Gołym Niebem. Organizacja w swej działalności miała nawiązywać do starogermańskiej tradycji zgromadzeń (wieców) w miejscach ważnych dla lokalnych wspólnot (Tingplatz). Idea ta na niemieckiej części Górnego Śląska miała się zmaterializować w formie „politycznej świątyni” na Górze Św. Anny. O takiej lokalizacji przesądziło naturalne ukształtowanie terenu oraz tradycje pątnicze tego miejsca. Integralną częścią kompleksu złożonego między innymi z amfiteatralnego miejsca spotkań miał być pomnik ku czci członków Freikorpsu i Selbschutzu poległych w walkach powstańczych. Prace terenowe rozpoczęto w 1934 roku, a sam pomnik wznoszono w latach 1936-1938. Mimo monumentalnych rozmiarów i skali poniesionych nakładów inwestycja ta, a wraz z nią kwestia pamięci o powstaniach śląskich, nie przebiła się do głównego nurtu propagandy III Rzeszy.
Ład pojałtański zmienił zasadniczo sytuację międzynarodową i wyznaczył także priorytety polityki państw europejskich. Podział na dwa państwa niemieckie należące do wrogich sobie obozów militarno-politycznych określał pryncypia propagandy w każdym z nich. Z różnych powodów nie było wśród nich kwestii pamięci o powstaniach śląskich. Epizodycznie pamięć o tych wydarzeniach była obecna tylko w życiu prywatnym rodzin o górnośląskim rodowodzie, które znalazły się na terytorium NRF wskutek wojennej zawieruchy, czy też nieco później na skutek akcji „łączenia rodzin”. Podtrzymywaniu tej pamięci nie sprzyjał także zachodnioniemiecki system oświaty z jego zdecentralizowaną strukturą oraz stosunkowo niewielką liczbą godzin historii w ramowych planach nauczania. Daleko posunięta ideologizacja szkolnictwa w NRD powodowała, że epizod powstań na Górnym Śląsku nie mieścił się w kanonie faktów i idei wartych zapamiętania. W efekcie tych uwarunkowań nawet współcześnie w zjednoczonych już Niemczech pamięć o powstaniach śląskich jest nieobecna w powszechnej świadomości historycznej obywateli i nie odgrywa żadnej roli w życiu politycznym państwa.
W powojennej Polsce w nowych granicach i z nowymi władzami, pamięć o powstaniach śląskich początkowo była zbędna w realizacji priorytetów polityczno-propagandowych. Górny Śląsk w nowych realiach polityczno-geograficznych był tylko fragmentem strategicznej kwestii Ziem Odzyskanych. Polską perspektywę wydarzeń z lat 1919-1921 symbolicznie wyrażać miał odsłonięty w 1967 roku Pomnik Powstańców Śląskich, pod który kamień węgielny wmurowano w 1966 roku w ramach obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego. Przełom nastąpił dopiero w przede dniu zbliżającej się 50 rocznicy wybuchu powstań. Na początku 1970 roku odbyła się premiera filmu Sól ziemi czarnej w reżyserii i według scenariusza Kazimierza Kutza. Ta utrzymana w poetyce na poły mitycznej opowieść o historycznym fenomenie powstań spotkała się z żywym odbiorem w całym kraju, przez co pamięć o powstaniach śląskich (w formie artystycznie przetworzonej) została upowszechniona. Film ten stał się istotnym elementem dorobku kinematografii polskiej i może nadal spełniać ważną rolę w kształtowaniu pamięci o powstaniach śląskich. Nie należy jednak zapominać, że poprzedzający film wstęp historyczny (czytany przez Gustawa Holoubka) miał nie pozostawiać wątpliwości co do tego jak powstania śląskie należy interpretować i zapamiętać. Dojście do władzy nowej ekipy z Edwardem Gierkiem na czele w 1970 roku i wzmocnienie pozycji Jerzego Ziętka na śląskiej scenie politycznej zbiegło się w czasie z obchodami 50. rocznicy III powstania śląskiego. W tych warunkach pamięć o wydarzeniach sprzed pół wieku mogła odżyć w skali regionalnej i wyjść poza wymiar lokalny. Jednolicie umundurowani uczestnicy powstań, zaopatrzeni w uprawnienia kombatanckie mogli w skali przedtem sobie nieznanej doświadczać różnych form uznania. Trudno jednak nie dostrzec, że ówczesne władze wojewódzkie i centralne kierowały się nie tylko chęcią zrekompensowania starszym już osobom wieloletniej marginalizacji. Spotkania i rocznicowe obchody nie były wyłączone spod (mniej lub bardziej dyskretnego) nadzoru ideologicznego PZPR. Ponadto kwestia powstańcza była wkomponowana w ton narracji dotyczącej stosunków polsko-niemieckich. Fiaskiem skończyły się próby wpisania powstań śląskich w formułę konfliktu klasowego podjęte przez niektórych lokalnych historyków i publicystów u schyłku gierkowskiej dekady. Dlatego trzeba było dopiero przełomu ustrojowego, aby do debaty publicznej w latach 90. XX wieku mogła przebić się śląska perspektywa pamięci o powstaniach. Wtedy właśnie zaczęto interpretować konflikt z lat 1919-1921 jako „wojnę domową”.
Pamięć o powstaniach śląskich jest nieobecna w niemieckiej świadomości społecznej i historycznej. W Polsce pamięć ta została zideologizowana i zawłaszczona przez strony politycznych sporów. W tej sytuacji współcześni Górnoślązacy muszą nie tylko umieć się odnaleźć, ale także poczuć się moralnie współodpowiedzialni za podtrzymywanie tejże pamięci.
Autor jest dyrektorem IV Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Curie-Skłodowskiej w Chorzowie. Interesuje się historią regionu.